niedziela, 24 lutego 2013

Olineczka wiewióreczka

Od niepamiętnych czasów zwracamy uwagę na zbyt szybkie gryzienie, a wręcz połykanie przez Olę pokarmów. Czasami to walka z wiatrakami, bo na brak apetytu nasze dziecko nie może narzekać.
No i może dobrze.



 Dziś w roli głównej paluszki, które są konkurencją nawet dla słodkich ciasteczek w Olinki diecie.
 Kto Olę zna to wie w jak zawrotnym tempie potrafi ona pochłonąć swoje ulubione paluszki. Mogłaby nawet wziąć udział w zawodach "paluszkowania", nagroda byłaby dla niej gwarantowana.
Niedawno ukazała się w TV  reklama paluszków. I od razu skojarzyło mi się to z tym zabawnym faktem.
A kto nie widział jeszcze Oli w akcji pochłaniania paluszków, niech uwierzy, że tempo ma podobne to tej słodkiej wiewióreczki .
Może to właśnie Olinkę zaangażują do następnej serii reklam:)

czwartek, 21 lutego 2013

System trójkowy


Nasza doba podzielona jest na system trój-godzinny.
Rygorystycznie przestrzegany jest ten odstęp czasowy,  
  • bo po pierwsze i najważniejsze przewiduje cewnikowanie Olinkowego pęcherza moczowego co 3 godziny (w czasie zaostrzenia bywało też częstsze), 
  • ćwiczenia metodą Vojty 4 razy dziennie (czyli mniej więcej co trzy godziny)  
  • w międzyczasie jedzonko (wiadomo, jak to u dzieciaczków).

A kiedy spacerek, drzemka, odwiedziny, zabawa, wizyty lekarskie, dziecięce choroby? Na to często nie ma już czasu.
Tryb każdego dnia podporządkowany jest tym czynnościom, zaczyna się tak samo i kończy w tej samej formie. Systematyczność działań nie może być zakłócona.
Nie ma miejsca na opóźnienie, bo Oli pęcherz mógłby za to zapłacić za dużą cenę. Ograniczenie rehabilitacji też od razu jest zauważalne, tak jak czasowa kontuzja u sportowca powoduje spadek jego formy tak i u Oli podobnie - wszystko trzeba budować od podstaw.






sobota, 16 lutego 2013

Rehabilitacja, rehabilitacja, rehabilitacja

Oli choroba jest schorzeniem przewlekłym,czyli mówiąc na skróty niestety nigdy się nie skończy. To czego ja nauczyłam się przy niej to cierpliwości i zdystansowania. 

Rozwój fizyczny Olinki przebiega bardzo powoli, tak bardzo, że na poszczególne etapy motoryczne czekamy dwa lub trzy razy dłużej niż rodzice Oli rówieśników. Nie wspomnę już, że nie wszystkie umiejętności dotyczące lokomocji nasze dziecko kiedykolwiek osiągnie.
Tak więc rehabilitacja, rehabilitacja, rehabilitacja, rehabilitacja
przez całe życie... 


A teraz z innej beczki:
Od urodzenia Olinka oprócz poradni rehabilitacyjnej korzysta również z konsultacji psychologa i logopedy. Do początkowych wizyt podchodziłam z pewną obawą dotyczącą rozwoju Oli, jednak bardzo szybko okazało się, że mój sceptycyzm był bezpodstawny.
Przywołam teraz pewien wątek z przeszłości.
Podczas któregoś z kolei spotkania z logopedą  poprosiłam Olę, aby powtórzyła słowo "tata", ona z uśmiechem wskazała na siedzącego obok tatusia. Pani logopedka ze zdziwieniem orzekła "Ty rozumiesz...". W drugiej odsłonie były kolejne popisy, a wręcz pokaz plejady umiejętności, na które pani patrzyła wręcz ze zdumieniem.
I podobnie, wczorajsza wizyta u psychologa skończyła się podsumowaniem "Ola nie potrzebuje mojej pomocy, rozwija się zupełnie prawidłowo, opanowała wszystko co powinna"
(a może i więcej?). 
Olcia wystarczy, że ma małą widownie, a już staje się ekspertem popisów intelektualnych. I jak tu nie być dumnym?

poniedziałek, 11 lutego 2013

Galeria zajęć nieuczesanych

Od niedawna Ola wkrada się do życia dorosłych.
Podobno dziecko już od wczesnych lat wchłania cały świat sobą.
I Olinka staje się właśnie taką komiczną małpką - obserwatorką.

Ola w dość zabawny sposób naśladuje nasze czynności, z których specyfiki autorskiego wykonywania nie zdawaliśmy sobie wcześniej sprawy
Zaczęło się od powielania ułożenia rąk typu: sympatyczny podpór dłoni na bródce przypominający znudzenie, było też udawane ziewanie, wstydzące przysłanianie paluszkami oczek czy trzymanie rączek na bioderkach w stylu krakowiaka. 

Jest perfekcyjna w tym papugowaniu, małpowaniu, przedrzeźnianiu, parodiowaniu... ale czy to nie nazywa się plagiat?:)
 

z ośmiorniczką

mały kamuflaż


z przyjacielem chomiczkiem Lucusiem


po wizycie babci


medialnie



niedziela, 10 lutego 2013

Już po wszystkim

Szpitalne sale neurochirurgii, korytarze a nawet samo powietrze tej instytucji jest ciężkie. Tak samo jak decyzje, które z bólem serca muszą podejmować rodzice chorych dzieci...
w różnym wieku: niemowlaków jeszcze niby nieświadomych tych wszystkich "zabiegów" na nich wykonywanych (czy to możliwe?) i starszych, które ze stresu reagują płaczem widząc każdą nową osobę stojącą przy ich łóżeczku.  
Widok chorych dzieci, nierzadko dużo bardziej niż nasza Olinka dołuje, a z drugiej strony obserwacja skomplikowanej pracy i umiejętności lekarzy zdumiewa i "nie mieści się w mojej głowie". Dobrze, że są tacy... może w przyszłości jeszcze bardziej pomogą...
Długo ociągam się, aby podsumować następstwa operacji Oli, którą przeszła 25.01.2013 roku. Jednak jeszcze się wstrzymam do czasu wykonania niezbędnych badań i wznowienia systematycznych ćwiczeń.
Dziś już Ola czuje się bardzo dobrze, rana na plecach niemal jest zagojona, naładowane akumulatory i wielka potrzeba dalszej rehabilitacji, żeby nadrobić pochłonięty przez jej rekonwalescencję czas.

niedziela, 3 lutego 2013

...

Podjęliśmy już decyzję odnośnie operacji Olinki. Nie była to prosta decyzja, ale więcej przemawiało za niż przeciw. Obecnie przebywamy na weekendowej przepustce w swoim domku, ale już jutro wracamy do Krakowa, gdzie czeka nas ciąg dalszy, ale o wszystkim opowiem po powrocie.