Wszystko zaczęło się dwa dni po spędzonym beztrosko Święcie Bożego Ciała. Na kontrolnym i dodatkowym badaniu 3D lekarz zaczął wizytę dość optymistycznie słowami
"będzie dziewczynka".
"będzie dziewczynka".
Następnie jego mina zrzedła - oznajmił poszerzenie komór mózgu
"to może świadczyć o wodogłowiu u dziecka".
"to może świadczyć o wodogłowiu u dziecka".
Pamiętam, że kolejno badał serce, było w porządku ufff...
Potem przez dłuższy czas w skupieniu przyglądał się dokładnie, ale jego mina mówiła sama za siebie.
Na koniec poprosił nas do stolika i wskazał na zdjęcie
"w kręgosłupie brakuje wyrostków kolczystych".
"w kręgosłupie brakuje wyrostków kolczystych".
Zapytałam nie zdając sobie do końca sprawy co będzie tego następstwem"to znaczy, że rdzeń kręgowy jest na wierzchu?"
Bez dłuższych tłumaczeń potwierdził, a na koniec dał nam jakąś wizytówkę USG warszawskiego hospicjum.
To badanie trwało godzinę, ale zmieniło wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz