Dziś powiem Wam tylko tyle, że mam w domu śpiącego w łóżeczku przedszkolaka :)
Ole! Hura! Hura!
W zamierzeniu podjęcia wyzwania przedszkolnego i według odwiecznie uznawanej w naszym domu zasady o pierwszeństwie rehabilitacji nad wszystko inne, Ola dzisiejszy dzień zaczęła około 6.00 rano od pionizacji, następnie ćwiczeń fizycznych, by na 9 dotrzeć do swojego przedszkola.
Tam spędziła 3 godzinki, żegnając się z dziećmi wspólnym obiadem.
I mogę przyznać, że przeorganizowanie dotychczasowych zajęć, dobór nowych godzin rehabilitacji na rzecz życia przedszkolnego powiódł się w 100%. Mam nadzieję, że popołudniowa drzemka też zagości na stałe w planie dnia.
Zaległości z naszego weekendowego podróżowania i wspaniałych ludziach pewnie bardziej Wam opowiem niż pokażę (bo zapomniałam aparatu) następnym razem.
***
m.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz