sobota, 21 września 2013

Przegląd medyczny-neurochirurg

Z wygłodzoną Olą dotarliśmy na 8 do Krakowa i nadszedł ten stresujący od dawna dzień tomografii komputerowej głowy. Najgorszym z wszystkich czynności okazało się wkłucie wenflonu, przez który miał zostać wstrzyknięty środek nasenny. Dużą ilość zrostów na Oli żyłkach pielęgniarka podsumowała jednoznacznie "dziecko po przejściach". Z trudem udało się wbić igłę.
Samo badanie i wybudzenie przebiegło pomyślnie.

A najważniejsze, że!!! Nie ma cech nadciśnienia wewnątrz czaszkowego!!! 
T.K. wygląda stabilnie. Pan doktor K. zlecił kontrolę dopiero za rok i coś co w jego ustach brzmiało dwojako  "Spokojnego życia i cieszenia się sobą bez rewizji układu zastawkowego". 
Tego się trzymajmy:):):)

Z uwagi na to, że pozycja siedząca Oli jest daleka od ideału, zapytałam dr wprost czy Ola na pewno samodzielnie usiądzie - zapewnił mnie, że tak i jak to on dodał swoje dwa grosze za dużo:
"będzie samodzielna, ale chodzić nie będzie".
Tę kwestię drastycznie zaznacza na każdej wizycie.

Ola podczas badania grzeczna niczym anioł, znakomicie podtrzymywała kontakt z dr, a  na koniec z nadzwyczajną dykcją powiedziała "do widzenia". Potem droga do domu i na przemian uzupełnianie zapasów: "Ola chce jeść - pić".


Zwykły dzień, 5 rano, kiedy oczy rodziców chcą pospać choć jeszcze godzinkę,
mały- wielki człowiek wita dzień (jeszcze nocą, bo przecież o 5 rano panuje mrok) - "CZEŚĆ!"
Niewielka przerwa na całusek  "dziubek" dla mamy, potem taty  :)
I wznosi dobrze znany okrzyk - Olka chce mleko!

A dziś: stały schemat został obalony:
 5 rano, a Ola dalej śpi i nie przeszkadzają jej nawet huki pakowania do podróży.
Tata, więc budzi Olę - Ola wstawaj ... Jedziemy na  wycieczkę...
Ola pyta - czym? ... - autobusem?  :)


3 komentarze:

  1. Ale wyładniała, te złote loczusie... Och i ach.

    My byliśmy w środę - nowych wieści nie ma, końcem marca rezonans kontrolny. Kwestie wydalania jeszcze nie skazane na porażkę.
    Niestety znowu po wizycie Lenkę wysypały paskudne krostki na twarzy... Co wizyta, gronkowiec atakuje. Szkoda gadać.
    Ewelina i Lena

    OdpowiedzUsuń
  2. ślicznotka mała :). Bardzo się cieszę,że "wycieczka" do Krakowa przyniosła takie dobre wieści! :) . Buziaki od cioci Gosi i od kotka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta niesforna czupryna doskonale pokazuje Oli charakterek, o której coś już wiecie ... :P
    ciocia Gosia na bieżąco, a Ty Ewelinkno ostatnio w awaryjnych sytuacjach
    Trzymajcie się dziewczyny

    OdpowiedzUsuń