Mimo, że przez dłuższą chwilę nie dawałam znaku życia to przez cały ten czas intensywnie działamy.
Po drodze minęły dwa święta 1 i 11 listopada - były więc odwiedziny rodzinne i towarzyskie. Były też wizyty przedstawicieli sprzętu medycznego, stos biurokracji, łażenia po urzędach, lekarzach i organizowania formalności - szykujemy Olce niespodziankę :)
A w międzyczasie mniej wesoło - stres związany z długo niewyjaśnioną gorączką Oli, bez niemal żadnych towarzyszących objawów, przy tym dopisujący humor, apetyt i tylko popołudniami gasnąca aktywność, nocne skoki temperatury i wyczerpanie. Tak przez kilka dni, po 5 dobach w posiewie moczu wyrosła bakteria. Po 3 dniach zanim poznaliśmy wynik badania, temperatura znikła bez podawania żadnych medykamentów oprócz środków obniżających temperaturę.
Po konsultacji z urologiem okazało się, że była to infekcja bakteryjna,a nie niebezpieczne zakażenie układu moczowego, bez wskazań przyjmowania antybiotyku, a sam wynik jest do powtórzenia za jakiś czas.
Tak na marginesie - ogromnym sukcesem jest DOPIERO pierwsza poważniejsza infekcja bakteryjna po bardzo długich 2 latach spokoju i dobrych wyników. A wszystko wydaje się być zaletą cewnikowania, nie zważając na niedospane noce rodziców - warto.
Mimo tego "gorączkowego" epizodu Oli rehabilitacja prowadzona jest wytrwale nadal 6 dni w tygodniu i całą parą idzie do przodu. Mogę przyznać Olce szczyt formy, wytrwałości, czerpania z ruchu ogromnej przyjemności i satysfakcji z nowych umiejętności.
Sami popatrzcie :)
A to dobre pomysły na zagospodarowanie długich, jesiennych wieczorów
ozdabianie makaronem jeża z masy solnej |
zabawa manualna szklanymi kulkami |
wypiekanie muffinek |
Miłej nocy :)
m.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz