Po małym wypoczynku już jesteśmy w Rzeszowie! Już działamy!
Ale jeszcze kilka słów o urlopie, w ramach którego był też czas, na rzeczy długo odkładane, te konieczne, te przyjemne, i te co wypada.
Po pierwsze Ola jak na każdą dziewczynkę przystało miała swoją pierwszą wizytę u kosmetyczki i jest wreszcie właścicielką upragnionych przecudnej urody kolczyków.
A teraz to co konieczne - W drodze powrotnej do domu dosłownie zboczyliśmy 150 km z trasy, bo wyznaczyliśmy sobie do odwiedzenia jeszcze Zakład Ortopedyczny w Krakowie. Tam odebraliśmy łuski dla Oli robione na miarę. Niestety po wypróbowaniu podczas pionizacji w domowych warunkach okazało się, że lewa łuska jest zbyt luźna na wysokości łydki, ale po planowanej poprawce zdają się być całkiem użyteczne. Poza tym te łuski, które Ola miła dotychczas nie dorastają tym nowym nawet do pięt.
Cena również, bo koszt aktualnych to aż 3170 zł.... NFZ niewiele dokłada - w takich właśnie sytuacjach niezbędne jest wsparcie z 1%.
Wszystko powinnam opisać w osobnych postach, bo jak wiadomo koszt sprzętów rehabilitacyjnych i ortopedycznych to temat rzeka i niestety stają się one najbardziej cennymi i przedmiotami jakie posiadamy w swoim dorobku...
A teraz przyjemne!!!
Była też wizyta w ZOO.
Ola opowiada o zoo - kliknij filmik
Małe sprostowanie, dla znawców tematów o dzikich kotach - doczytałam, więc już wiem, że Ola miała rację w odniesieniu do wypowiedzi o kolorze futra, bo osobniki określane jako patery ze swoim CZARNYM futrem występują w przypadku obu ras kotów: LAMPARTA i jaguara i ogólnie są bardzo do siebie podobne. Więc bywają też czarne lamparty.
Pamięć Oli co do KOTÓW i zresztą nie tylko jest zadziwiająca, już ona lepiej wie co widziała :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz