piątek, 22 marca 2013

Abstrakcje świata

W naszym kraju niepełnosprawni sami są zmuszeni  organizować sprzęt rehabilitacyjny (przy pomocy biurokratycznych procedur NFZ i MOPS). Udaje się to w znacznej mierze dzięki ludziom dobrej woli, wpłatom z 1%, darowiznom, akcjom typu zbiórki nakrętek itp.
W krajach Zachodu rehabilitacyjne potrzeby dla osób z ograniczoną sprawnością są dostępne bez większych przeszkód.
W Polsce rodzice dzieci niepełnosprawnych otrzymują 600 zł. świadczenia pielęgnacyjnego z zastrzeżeniem możliwości jakiejkolwiek dodatkowej pracy. 

Do tej pory oprócz:
  • zajęć rehabilitacyjnych
  • opłat za prywatne wizyty lekarskie (w  skład wchodzą: urolog, ortopeda, neurochirurg,  neurolog, okulista, lekarz rehabilitacji). 
  • odległych dojazdów we wskazane wyżej miejsca 
  • i wydatków związanych z cewnikowaniem pęcherza, Ola nie miała żadnych ponadstandardowych potrzeb wieku niemowlęcego... 
 Ta "sielanka" jakkolwiek to zabrzmiało już się skończyła. Nadchodzący rok wymusza zakup ortezek stabilizujących, fotelika rehabilitacyjnego i co najważniejsze na tę chwilę specjalnego wózka dziecięcego.

Okazało się, że ten który używamy obecnie jest dla Oli postawy niewystarczający. Ze względu na jeszcze dość dużą wiotkość Olinki tułowia i miednicy (których nie przewidzieliśmy) potrzebne są specjalne peloty stabilizujące ciało regulacyjny podnóżek przytrzymujący stópki we właściwym ułożeniu. Tego standardowe wózki nie mają. Znalazłam odpowiednio dostosowany pojazd dla Olki i straciłam oddech...
11 000
...

 Szukając dalszych udogodnień zaproponowano mi specjalne oparcie anatomiczne pod Olinki plecki - cena to bagatela 810 zł., choć wizualnie może na 80 zł. zasługuje.
Wcześniej nie żyłam w świadomości tego brutalizmu. Teraz gdy sama znalazłam się po tej "drugiej stronie lustra" widzę, że wszystko co rehabilitacyjne ma swoją cenę. Zaczynam odczuwać absurdy świata niepełnosprawnych na swojej skórze, a właściwie skórze Oli.


    Brak komentarzy:

    Prześlij komentarz